Autor: S.Gorzelany
Józef Bandura - Bohater stanu wojennego z Zespołu Szkół Rolniczych w Weryni
Józef Bandura urodził się 16 kwietnia 1963 r. w Sokołowie Małopolskim. Jego rodzice posiadali w Kątach Trzebuskich 5 hektarowe gospodarstwo rolne. Była to typowa rodzina chłopo-robotnicza, bo jego ojciec pracował jako kierowca w sokołowskim STW, a mama zajmowała się gospodarstwem i wychowaniem dzieci. Szkołę Podstawową ukończył w Trzebosi, rozpoczął naukę w Zespole Szkół Rolniczych w Weryni i czasie stanu wojennego, w internacie tej szkoły przeszedł do historii jako bohater. Po wprowadzeniu stanu wojennego zawieszono zajęcia w szkołach i uczelniach.
Pierwszy dzień stanu wojennego był również pierwszym dniem przyspieszonych ferii zimowych, które potrwały do 4 stycznia 1982r. Jak wynika z książki dyrektora Stanisława Olszówki „Powrócisz tu” wydanej w 2016r. z okazji 70- lecia szkoły, Józef Bandura uczeń Technikum Hodowlanego porą nocną 13 na 14 stycznia 1982r. był wówczas oskarżony o to, że na wywieszonych w holu internatu obwieszczeniach dekretu o stanie wojennych dokonał napisów o treści „tępić ruskich, ZOMO, ORMO trzeba z tym skończyć” oraz ściągnięcie i zniszczenie plakatu 40. rocznica PPR, o czym zostały poinformowane organa milicyjne. Uczeń został tymczasowo aresztowany. Wszystko zaczęło się od mazaków – mówi bliski kolega Józefa, z którym wówczas mieszkał w jednym pokoju w internacie. Od znajomego, który miał rodzinę w Ameryce przyniosłem do pokoju kolorowe mazaki. Dzisiaj to nic nadzwyczajnego, ale wówczas, kiedy na półkach był tylko ocet, mazaki były rarytasem. W nocy z 13 na 14 stycznia 1982r. leżały w naszym pokoju w internacie i nic nie wskazywało, że zostaną użyte do patriotycznego czynu. Po tym wydarzeniu milicyjni technicy ustalili, że to właśnie były te mazaki. Nikt z uczniów się do tego nie przyznawał, a znając charakter Józka to nawet przez nas nie był brany pod uwagę. Józek to charakter małomówny, wyważony. Jednak badania milicyjnych grafologów, którzy zabrali do tego celu nasze zeszyty, wskazały na charakter pisma Józka Bandury. Został on aresztowany, reszta kolegów z naszego pokoju była pod bezpośrednim dozorem milicyjnym, polegającym na stałym przebywaniu w internacie. Zapanował strach, który zaglądał w oczy osiemnastolatków. Wszyscy się bali, bo po wprowadzeniu stanu wojennego wielu z nas nie akceptowało tego stanu rzeczy i odbywały się rozmowy na ten temat. Ale Józek nie wsypał nikogo. Wziął wszystko na siebie. Gdyby było inaczej, to nas o to by pytała milicja i esbecja- dodaje internatowy kolega Józka. Na pewno Józkowi nie było łatwo to przeżyć, ale nie pękł. Zachował się z honorem. 15 lutego 1982r. w sądzie rejonowym w Kolbuszowej odbył się proces Józefa Bandury. Kolbuszowski prokurator Barnat żądał 5 lat więzienia, ale sędziowie okazali więcej człowieczeństwa i zasądzili 1 miesiąc aresztu oraz koszty postępowania w wysokości 600zł., zaliczając mu na poczet tej kary okres tymczasowego aresztowania. Po powrocie z aresztu Józef Bandura powrócił do szkoły i bez opóźnień, przy życzliwości nauczycieli w 1983r. złożył egzamin dojrzałości. O tym wszystkim decydował dyrektor Rusin i temat Józefa Bandury nigdy już nie powrócił na forum rady pedagogicznej. Nasuwa się pytanie: kto poinformował organa bezpieczeństwa PRL-u o incydencie w internacie w Weryni. Na to pytanie nie uzyskał odpowiedzi sam Józef Bandura, który zwrócił się do IPN-u. W Polsce w okresie stanu wojennego w szkołach nie brakowało incydentów podobnych do tych jak w Weryni, ale dyrekcja, nauczyciele i wychowawcy zadbali o to, by nie dowiedziały się o tym MO i SB. Parafrazując słowa „Inki” sanitariuszki z oddziału „Łupaszki” Zygmunta Szendzielarza, która po brutalnych przesłuchaniach powiedziała „powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba”, o Józefie Bandurze należy powiedzieć, że zachował się jak trzeba. Natomiast nie można tak powiedzieć o tych, którzy go wydali i o kolbuszowskim prokuratorze, który dla 18- letniego wówczas dziecka żądał 5 lat więzienia. Prokurator ten w III RP był szefem kolbuszowskiej prokuratury, ale znaleźli się tacy, którzy zadbali o to, że przestał nim być.
Józef Bandura pracował w Urzędzie Miasta i Gminy w Sokołowie Małopolskim na stanowisku Referenta Drogowego. Z racji wykonywanego zawodu często wyjeżdżał w teren. 22 grudnia 2006 r. na drodze w Turzy uległ wypadkowi samochodowemu. Został przewieziony do szpitala w Rzeszowie. Tam 3 lutego 2007r. zmarł pozostawiając żonę Marię, trzy córki: Agnieszkę, Magdalenę, Kasię i syna Bartłomieja.
Cześć Jego Pamięci!
W hołdzie młodszemu koledze szkolnemu
Stanisław Gorzelany
absolwent Zespołu Szkół Rolniczych
w Weryni - matura 78