Autorzy: J.Witas, K.Wachowska
Pierwszy tydzień wyjazdu już za nami. Zaklimatyzowaliśmy się w nowym miejscu, czujemy się pewniej w komunikacji miejskiej. Wiemy, do których sklepów chodzić, żeby nie przepłacić, odnajdujemy szybsze drogi do hotelu. Te siedem dni było dla nas świetnym doświadczeniem. Przeszliśmy szkolenie, podczas którego dowiedzieliśmy się naprawdę przydatnych rzeczy, które z pewnością pomogą nam w dalszej pracy. Z większą wprawą posługujemy się też językiem angielskim. Rozumiemy zadawane nam pytania, a na odpowiedź nie potrzebujemy już tak dużo czasu jak jeszcze tydzień temu. Nieśmiałość poszła w niepamięć. Już nie wstydzimy się zapytać o drogę, gdy się pogubimy, czy poprosić o dokładniejsze wyjaśnienie danego tematu.
Metro też bylo dla nas zagadką i wiekszosc z nas jechała nim nim pierwszy raz, ale już nie jest! Mapki ze wszystkimi stacjami poczatkowo napełniały nas niemałym przerażeniem. Okazało się jednak, że rozczytanie ich to przysłowiowa „bułka z masłem".
Weekend to dla nas czas dokładniejszego poznawania kultury angielskiej. Katedra św. Pawła, czy Muzeum Sztuki Naturalnej obowiązkowo już zaliczone. Dużo entuzjazmu przyniósł nam spacer po James Parku. Główną atrakcją były tam oczywiście wiewiórki, które z radością podbierały nam nasze kanapki. Big Ben powitał nas zza rusztowań, a ceny na Oxford Street, najdroższej ulicy Londynu, uszczupliły nam portfele. British Museum już zawsze będzie nam się kojarzyć z pytaniem: „No i gdzie te słoneczniki?". A widzieliśmy je w oryginale w National Portrait Gallery. Herbatka w Pałacu Buckingham z królową też wypita!
A co teraz? Teraz zabieramy się za zdobywanie doświadczenia. Czy sobie poradzimy? Jesteśmy pozytywnie nastawieni, więc... Ahoj, przygodo! Zdjęcia